Mniszek lekarski.
Może byś pozbierała ten mniszek? My tu mamy śliczny trawnik, a u Ciebie już pełno żółtych kwiatów i zaraz nam się porozsiewa...
No to zbieramy z małżem. Kwiatki i pączki. Bo rzeczywiście rozsiewa się łatwo, pełno go dookoła. Od czasu do czasu mamy wyrzuty sumienia, gdy po raz kolejny przepędzamy jakiegoś zapylacza. Przecież zapylacze mają trudno, są zagrożone, lubimy je i się martwimy... Wprawdzie kwiatów nie wyrzucamy, ale pewnie zaraz zaczniemy.
No dobrze, zbieramy, może nawet zaczniemy usuwać z korzeniami, będziemy wyrzucać. Co z naszym leniem? Dlaczego daliśmy się wkręcić w takie myślenie? Lubimy bioróżnorodność. Z naszych doświadczeń wynika, że obok mniszka spokojnie sobie rosną inne rośliny i on im bardzo nie przeszkadza. Wprawdzie ci sąsiedzi od trawnika..., ale na zewnątrz też pełno mniszka (potrafi daleko latać) i tak się im rozsieje. W końcu dlaczego ich sposób widzenia tego, co ważne ma być lepszy niż nasz?
Przeczytałam na facebooku rumuńską legendę o tym, jak Pan Bóg stwarzał ziemię i wysłał anioła, żeby zapytał rośliny, jak chcą wyglądać. Wszystkie były zdecydowane tylko mniszek nie. Ubłagał, żeby mu dano dodatkowy dzień na zastanowienie. Rozglądał się mniszek i zobaczył słońce, księżyc i gwiazdy. I chciał być jak one wszystkie. Tak też powiedział aniołowi. I dobry Pan Bóg spełnił jego prośbę.
Zapomnijmy choć na chwilę, że to jest chwast. Czy jego winą jest to, że nie mamy nad nim kontroli. Nie lubimy niepokornych? Spójrzmy, że jest piękny. Jak słońce, księżyc i gwiazdy.
Zebraliśmy kwiaty i pączki. Wiemy, że rosną tam, gdzie nie ma zanieczyszczeń ani oprysków. Nie wyrzuciliśmy ich. Zrobiłam herbatkę z mniszka. Lubię ją bardzo. Smakuje mi :)
Fermentowana (utleniana) herbatka z mniszka
składniki:
dużo kwiatów i pączków mniszka lekarskiego
Po zebraniu rozłożyć kwiaty i pączki na jakiejś płaskiej powierzchni (mogą to być tace, rozłożona jakaś jasna płachta). Dać im podwiędnąć i pozwolić zaplątanym żyjątkom je opuścić (żyjątka najlepiej troskliwie odnieść tam, gdzie żyją). Ugnieść i upchnąć bardzo ściśle w słoiku. Jak już się wydaje, że cały słoik jest pełen, to jeszcze dołożyć. To naprawdę ważne, żeby wszystko było ugniecione i upchnięte pod samą pokrywkę. Zakręcić. Trzymać w ciepłym miejscu (50 stopni celsjusza) aż sfermentuje. Suszyłam w piekarniku nastawionym na 50 stopni 3 godziny, wyłączyłam go i zostawiłam do ostygnięcia. Potem ten proces powtórzyłam jeszcze raz, ponieważ wydawało mi się po odkręceniu, że mało intensywnie pachnie. Odkręcić. Powinien być przyjemny, dość mocny zapach. Rozłożyć i wysuszyć. Można w suszarce do grzybów. Niektóre kwiaty zaczynają się zmieniać w dmuchawce - za długo cały proces przebiegał. Nie przejmuję się tym. I tak herbata jest smaczna. Przesypać do puszek, słoików lub drewnianych pudełek. Gotową herbatkę parzyć ok. 10 minut zalewając 1 łyżeczkę suszu szklanką wrzątku. Można też spróbować innego czasu parzenia i innych proporcji.
Mniszek ma mnóstwo wspaniałych składników. Był stosowany od dawna w ziołolecznictwie. Za dr Różańskim: pomaga na trawienie, odtruwa, dobrze wpływa na wątrobę, pobudza przemianę materii (dobry przy odchudzaniu), obniża poziom cukru we krwi, ma działanie przeciwmiażdzycowe, pomaga znosić napięcie przedmiesiączkowe. Cudo miód
Jest też jednak łyżka dziegciu. Pojawiły się doniesienia, że obserwowano jego niepożądane działania. Dr Różański niestety też twierdzi, że należy być ostrożnym przy nowotworach i infekcjach wirusowych takich jak AIDS czy WZW. To wszystko tyczy się mniszka zebranego i przetworzonego zgodnie z zaleceniami Farmakopei.
A jak to się ma do tej herbatki? Otóż zupełnie nie wiem, co w niej zostało po procesie, któremu została poddana. Być może całkiem sporo, ale nikt nie badał ani jej składu ani wpływu leczniczego na człowieka. Proces fermentowania (utleniania) roślin, a potem ich suszenia jest znany od lat. Tak powstaje choćby czarna herbata (zwróćcie uwagę, że ma mnóstwo dobrych właściwości, większość, ale nie wszystkie takie same, jak zielona).
Ziele i korzeń mniszka należy suszyć w temperaturze nie wyższej niż 40 stopni. Już choćby to świadczy o tym, że nie powstało lekarstwo. Za to jest pyszna. I może jednak trochę pomaga :). (ja tam wierzę, że jak wk**w hormonalny zdenerwowanie mnie ogarnie, to mnie wycisza ;), poza tym może schudnę...).