Tuuuk, tuuuk, tuk, tuk, tuk - potoczył się orzech i zniknął w jakimś zakamarku w kuchni. Szukany schował się za nogę szafki - miał świetną zabawę. Jednak po chwili zrozumiał, że tylko on się chciał bawić i został gdzieś, gdzie ciemno i kurz. Leżał i leżał parę miesięcy, aż znalazła go...
Tak mogłaby się zaczynać jakaś baśń. Kiedyś. Dawno. Teraz mało kto przynosi do domu orzechy w skorupkach, bierze dziadka do orzechów i pracowicie łuska. Prędzej kupujemy już łuskane. Byle prędzej, byle leniwiej. Bo szkoda czasu.
Szkoda czasu na łuskanie i na wiele innych rzeczy. A przecież to był też czas swoistej medytacji. Ręce zajęte, a myśl krążyła swobodnie, pozwalała odpocząć, wyciszyć. Zaś teraz: ciągle kusząca telewizja i internet zalewają papką, nie dają się w siebie wsłuchać.
Albo czas dla pobycia z kimś bliskim, dla rozmowy. Nie nauczyłam moich dzieci długich i z pozoru żmudnych robót kuchennych, podczas których jesteśmy razem. Pewnie dlatego, że w kuchni też staram się złapać uciekający czas. Choć sama mam wspomnienia z dzieciństwa, w których siedząc koło mamy pracowicie wybieram orzechy ze skorupek i się denerwuję, bo to dla mnie trudne. A jak się uda podzielić skorupkę na dwie części i wydłubać środek, to zawijamy je w sreberka po czekoladkach - mają wisieć na choince. Sreberka pracowicie zbierane i wyprostowywane. Jak się złote trafiło - to był szał!
Może posadzę sobie orzech włoski (podobno trzeba dwa, żeby owocowały)? Zmusi mnie do wyjęcia z zakamarków szuflady dziadka do orzechów i do chwil zatrzymania. Może nawet się uda, że będą to chwile wspólnie spędzone :).
Orzechowe bułeczki z rodzynkami
składniki na 10 bułek:
- 30 g drożdży
- 1,5 szklanki wody
- 2 szklanki mąki pszennej chlebowej (lub 650)
- 1,5 szklanki mąki pszennej razowej
- 50 g orzechów włoskich
- 50 g rodzynek
- 1 łyżeczka soli
Orzechy lekko uprażyć na suchej patelni i drobno posiekać (robię to malakserem - mają być cząstki orzecha). Drożdże połączyć z resztą wody, mąkami i solą. Wyrobić elastyczne ciasto. Zostawić do wyrośnięcia.
Piekarnik rozgrzać do 220 stopni.
Gdy ciasto podwoi swoją objętość, wyłożyć je na stolnicę. Podzielić na 10 części, uformować bułki. Ułożyć na papierze do pieczenia. Gdy podrosną, piec ok. 30 minut. Przed wyjęciem stuknąć od spodu, gdy wydają głuchy odgłos, są już upieczone. Jeśli nie, to zostawić na kolejne 5 minut i ponownie sprawdzić. Studzić na kratce.
Bułeczki są pyszne, z wyraźnie orzechowym smakiem, czasem przełamanym rodzynką. Świetne zarówno na śniadanie, jak i na kolację. Bardzo je lubię. Są moim sierpniowym wkładem w listę Wisły "Na zakwasie i na drożdżach".
Piekę je na kamieniu, zupełnie tak samo jak te - tam też można zobaczyć, jak je formować.
Przepis na orzechowe bułeczki z rodzynkami jest odrobinę zmodyfikowanym przepisem z książki Teresy Miazgowskiej "Pizze, chleby, foccacie".