Pasztetu! - domagają się moi mężczyźni.
Przez żołądek do serca. Coś w tym jest. Nigdy nie zdobywałam czyjegoś uczucia gotując. To mi nie leży. Chcę być kochana za to, jaka jestem, a nie za to jak pichcę. Natomiast przygotowując posiłki często myślę o moich domownikach i staram się, żeby każdy miał do zjedzenia coś, co lubi. To też mój sposób na okazywanie miłości. Pewnie moje małe córeczki nie zawsze to zauważają oblewając rzewnymi łzami kulinarne eksperymenty mamusi (znowu coś nowego i nieznanego! - zawsze jednak jest też coś, co jedzą). Naprawdę próbuję myśleć o każdym. Tak też było w te święta. Prosiłam, żeby napisali mi na kartce, co chcieliby, żeby było. Powstała całkiem długa lista. To był błąd. W przyszłym roku zmienię pytanie na bez czego do jedzenia nie wyobrażają sobie świąt - może lista okaże się krótsza :D.
Pasztet był. Dobry wyszedł, ale to nie do końca moje smaki. Skoro realizowałam chęci rodziny, to postanowiłam siebie też porozpieszczać. Zamiast pasztetu wolę terrinę.
Terrina z rzodkiewkami i ogórkiem
składniki na małą foremkę 17cm x 7cm x 6cm:
- 250 g mascarpone
- 125 g - 150 g serka do smarowania (typu Philadelphia, np. Twój Smak, użyłam chrzanowego)
- 1/2 pęczka rzodkiewek pokrojonych na plasterki (pewnie lepiej część w plasterki, część w kostkę)
- 1/2 świeżego ogórka długości foremki (chyba lepiej w kostkę)
- 2 łyżki posiekanego szczypiorku
- 1/4 łyżeczki soli (1,25 ml)
- skórka otarta z 1/2 cytryny (dobrze wyszorowanej i sparzonej wrzątkiem)
- 1 i 1/2 soku z cytryny
- 4 łyżeczki agaru (lub 2 łyżeczki żelatyny)
Terrina sprawiała lekkie trudności przy krojeniu. Miękka masa serowa oraz twardy ogórek i plasterki rzodkiewek wymagają naprawdę ostrego noża. Nie była przez to mniej smaczna, może trochę mniej elegancka. Stąd pomysł drobnej kostki tworzącej środkowe warstwy, takiej mniej więcej 0.5 cm na 0.5 cm. Też będzie wyglądać dekoracyjnie, a łatwiej ją pokroić.
Agaru używałam po raz pierwszy w życiu zmotywowana przez Zieleninę i jej Wegetariańską Wielkanoc. Ma wiele zalet, wadą jest cena. Myślę, że dużo łatwiej go używać zestalając płyny niż terrinę. Metoda zastosowana przeze mnie nie jest idealna, wymaga dopracowania, aczkolwiek nie zawiodłam się na nim. Być może po podgrzaniu powinno się dodać trochę masy twarogowej, wymieszać i dopiero to mieszać z całością. Będę próbować. Agar można zastapić żelatyną.
Wpis dodaję do akcji:
Uwielbiam terriny, ja zrobiłam nie wegetariańską - z kurczaka w tym roku!
OdpowiedzUsuń