Za dobre uczynki się płaci - mawiała osoba kiedyś mi bliska, bez zmrużenia okiem popełniając kolejny. Coś w tym jest. Często dobry uczynek skutkuje co najmniej niedogodnością, która nas dotyka. Mimo wszystko mnóstwo osób życzliwie odnosi się do innych, też całkiem nieznajomych i te uczynki popełnia. Ciekawe dlaczego?
Czy podzielenie się zakwasem jest dobrym uczynkiem? Może. Pewnie tak. Powstała zakwasowa mapa Polski.Na tej mapie wszyscy, którzy mają zakwas i chcą się nim podzielić, mogą umieścić namiar do siebie. Ci, którzy chcieliby ten zakwas mieć, mogą poszukać osoby, do której łatwo im dotrzeć. To działa. Naprawdę.
Mój zakwas ma młodszego braciszka, który na pewno pomógł w pieczeniu chleba z orzechami laskowymi (musiał być pyszny, to połączenie do mnie przemawia :)) i mam nadzieję, że ma się dobrze. A ja dostałam przepyszną pastę z bobu. Jeśli dzielenie się zakwasem jest dobrym uczynkiem, to tym razem za niego nie zapłaciłam, wręcz odwrotnie :).
Pasta z bobu
- 0,5 kg bobu
- wody
- 1/2 łyżki soli
- 1ostra papryczka
- 1/2 małej cebuli
- duży ząbek czosnku
- 1/4 łyżeczki soli
- 1/8 łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu
- 1 łyżka soku z cytryny
- 3 łyżki oliwy
- 3 łyżki świeżej kolendry
Papryczkę pozbawić pestek i pokroić na małe kawałki (to chyba jedyna rzecz, którą robię w kuchni w rękawiczkach). Czosnek obrać i pokroić. Cebulę posiekać. Papryczkę, czosnek i cebulę wrzucić do malaksera. Chwilę zmiksować. Dodać bób, sól (1/4 łyżeczki), pieprz, sok z cytryny i oliwę. Zmiksować na gładką masę. Dodać posiekaną kolendrę, wymieszać. Przechowywać w lodówce. Parę dni wytrzymuje.
Podobno bobu nie należy solić podczas gotowania. Nie wiem dlaczego, solę i jest ok. Podobno fasoli też nie należy solić podczas gotowania, a doczytałam się, że fasola gotowana w osolonej wodzie tylko tym się różni od gotowanej bez soli, że jedna jest słona a druga nie. Ciekawe czy też tak jest z bobem.
To moja wersja pasty. Trochę się różni od tej, którą dostałam. Przede wszystkim dodatkiem ostrej papryczki. Obie sa pyszne, sama nie wiem, która lepsza. Mogę wyjadać ją samą. Świetnie też smakuje z cienką kromką chleba razowego. Mniam.
haha podoba mi się Twój komentarz o różnicy między gotowaniem w osolonej i nieosolonej wodzie fasoli i bobu :D ja również solę w trakcie gotowania i nic im nie dolega:)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńMusi fajnie smakować.Przyjemnie się dzielić ,obdarowywać i być obdarowanym nawet najmniejszą ,rzeczą tak od serducha.Miłego tygodnia kochana:)
OdpowiedzUsuńDzięki Katko. Tamten tydzień był naprawdę bardzo miły :).
UsuńNo dobra: kradnę. Może już podczas wyjazdu wypróbuję. :)
OdpowiedzUsuńI jak Nutinko, próbowałaś? Mam nadzieję, że zrobiłaś i była smaczna :).
UsuńCześć, nie wiedziałam, pod którym postem mam zapytać, wybrałam tutaj. Otóż znalazłam u ciebie przepis na domowy jogurt naturalny, zrobiłam, odstawiłam i po 12 godzinach niestety skisł. Wiem, że powinien być kwaśny, ale tutaj to chyba było ponad normę+ nie zgęstniał prawie w ogóle i nie był kremowy, tylko pływały w nim jakieś jakby kawałki serwatki. Co to może oznaczać? Że mleko było za gorące/ zimne przy dodaniu jogurtu, czy szczepka była zła( dałam jogurt z kulturami bakterii, ale w składnie było też mleko w proszku), a może było jej za dużo, bo na 300ml szła duża łyżka jogurtu? Wstawiłam ten jogurt do piekarnika, który był jeszcze minimalnie ciepły po pieczeniu ciasta i tak mi stał do rana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za odpowiedź :)
12 godzin to długo, dla mnie byłby za kwaśny po takim czasie. Jogurt nie wychodzi bardzo gęsty (tzw. grecki uzyskuje się przez częściowe odcedzenie jogurtu z tego co wiem), ale też nie powinny w nim pływać kawałki. Mleko w proszku w składzie jogurtu nie powinno przeszkadzać, natomiast dodatki w rodzaju żelatyny już mogą. Może spróbuj z jogurtem innego producenta. Mi nie wychodzi na przykład z jogurtu z Lidla. Na temperaturę też trzeba uważać, ale czy opisany objaw mógł być wynikiem za wysokiej lub za niskiej, to nie wiem. Nie wydaje mi się, żeby przyczyną było to, że duża łyżka jogurtu jako szczepka do 300 ml mleka mogła być przyczyną.
UsuńJakbyś napisała komentarz pod postem o jogurcie, to też bym odpisała :). Mogę sobie obejrzeć je w kolejności dodawania. Na ten odpisuję z opóźnieniem, bo czas wakacji nie zawsze sprzyja dostępowi do internetu - przepraszam. Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam.
Dziękuję mimo wszystko :) Zmieniłam i jogurt( użyłam augustowskiego) i mleko na tłustsze = udało się! Czyli nie taki diabeł straszny :)
UsuńCieszę się bardzo, że się udało. Też lubię jogurt augustowski. Wakacyjnie jestem mu wierna (na polu namiotowym odpuszczamy robienie swojego :) ).
Usuń