Kaligrafia japońska.*
Sztuka.
Czarno - biała.
A przecież:
Skórka pomarańczowa nie oddaje nacisku pędzla i znak powstaje nieidealny...
Jest pełna koloru.
Zastanawialiście się kiedyś, że jedzenie ma kolor?
A najpiękniejsze kolory to te nasycone?
Je się oczami. Jak masz niejadka - kup pomarańczowe talerzyki. Zje więcej ;).
Szaro - białe industrialne kuchnie kibicują niejedzeniu. Jakoś nie chciałabym w nich biesiadować.
Pomarańczowy jest piękny, ogrzewa i przytula. Nawet jak przypomina robaka ;)?
Wprawdzie kandyzowana skórka pomarańczowa w gorzkiej czekoladzie już tak nie kusi kolorem, jak ta bez polewy, ale...
Uwielbiam. Namawia mnie smakiem i aromatem.
Też kształtem.
Zjedz mnie. A najpierw zrób.
Skórka pomarańczowa w gorzkiej czekoladzie
Można ją robić z doskoku. Jak się znajdzie trochę czasu. I cieszyć się myślą, że już za parę dni, za dni parę... będzie.
Skórka pomarańczowa w gorzkiej czekoladzie
Składniki:
- 2 spore pomarańcze
- 1/2 szklanki cukru (może też być fruktoza)
- 1/2 szklanki wody
- 2 tabliczki (200 g) czekolady
Pomarańcze dobrze umyć i sparzyć wrzątkiem. Obrać. Skórki włożyć do słoika, zalać wodą i odstawić. Resztę owocu można na przykład zjeść. Moja skórka stoi parę dni i codziennie zmieniam jej wodę. Tak się robiło, gdy pomarańcze były dostępne praktycznie tylko w okolicach świąt i wszystko z nich było na wagę złota ;). Wtedy mówiło się, że takie wymoczenie służy wypłukaniu przynajmniej części środków konserwujących, którymi pomarańcze są nasączone. I ja w to wierzę. Jeśli ktoś ma owoce z własnego drzewa, spokojnie może ten etap pominąć ;).
Skórkę wyjąć, opłukać, odciąć albedo i wyrzucić. Pokroić ją w paski.
Rozpuścić w rondelku wodę z cukrem. Wrzucić do niej skórkę i mieszając gotować na małym ogniu, aż cały płyn wsiąknie - wyparuje.
Od razu wyjąć na kratkę, ułożyć z odstępami (uwaga: lubi się sklejać) i zostawić na parę godzin (noc, dobę) do wyschnięcia.
Już taka jest dobra i można ją spokojnie włożyć np. do puszki i podjadać.
Równie dobrze można ją obtoczyć czekoladą.
W tym celu należy zatemperować czekoladę. Chyba, że komuś nie zależy, żeby była błyszcząca ;) - wtedy wystarczy ją po prostu rozpuścić na parze. Wkładać pojedynczo skórki, no najwyżej po parę, zanurzać, wyjmować na kratkę i zostawiać do zastygnięcia. Roboty przy tym trochę jest, ale naprawdę warto.
Oprócz skórki w czekoladzie można też zrobić łamańce z ziarenkami kawy. Nie chciało mi się obtaczać ich pojedynczo - to już dla mnie za dużo zabawy.
Ziarenka kawy w czekoladzie
Składniki:
- 1 tabliczka (100 g) gorzkiej czekolady
- ok. 1- 2 łyżki kawy w ziarnach
- ew. 2 szczypty chilli w proszku
Zatemperować czekoladę (lub po prostu rozpuścić ją na parze). Wsypać do niej ziarna kawy, szczyptę chilli, jak ktoś lubi i dobrze wymieszać. Wyłożyć na matę silikonową, rozpłaszczyć łopatką, zostawić do zastygnięcia. Można posypać drugą szczyptą chilli. Połamać na kawałki. Pałaszować ze smakiem ;).
Niestety nie zmierzyłam, ile tej kawy dokładnie sypnęłam, więc jej ilość podałam orientacyjnie. Pewnie lepiej, jeśli będzie jej trochę za mało, niż za dużo. Ma się dać wymieszać, a poza tym zjedzenie za dużej ilości kawy też dobrze na nasz organizm nie wpływa.
*Z kaligrafią japońską zetknęłam się dzięki Lechowi Żurkowskiemu. Wiem o niej stanowczo za mało, stąd pewnie odwaga, żeby pobawić się skórką w jej naśladowanie. Lech jest wspaniałym, ciepłym człowiekiem. Cieszę się, że go znam. O kaligrafii możecie się od niego dowiedzieć więcej na przykład na warsztatach. Te już się rozpoczęły, ale podobno jest tworzona lista rezerwowa. A poza tym można go spotkać w Ścieżce.
Cała ta czekoladowość powstała z inspiracji Bei i jej czekoladowego weekendu. Naprawdę fajnie, że w tym roku mogłam już nareszcie do niego dołączyć.
Mmmm takie dobre łakocie widziałam w sklepie EspressoArt
OdpowiedzUsuń