Te ciasteczka przypominają mi wirujące
na wietrze odpustowe wiatraczki. Takie ze sztywnego, błyszczącego,
kolorowego kartonu. Nigdy ich nie chcę kupować. Bo to badziew, bo
pięć minut szczęścia, a potem walają się i bałaganią rzucone
w kąt. Bo można je łatwo zrobić samemu. Tylko... nigdy ich jakoś
nie robimy. Chyba robię błąd. Ostatnio coraz częściej sobie
myślę, że trzeba łapać drobne radości, małe chwile szczęścia,
a nie czekać na te wielkie i pompatyczne.
Wiatraczki albo ślimaczki. Właściwie
nie wiem, do których są bardziej podobne.
Robienie ich też sprawia mi wielką
frajdę. Trochę się go bałam, wydawało mi się skomplikowane.
Lubię rozwałkowywać ciasto na foli spożywczej, potem składać
dwie warstwy i zwijać jak najbardziej ściśle i dokładnie.
Naprawdę robiąc to mam sporą radochę. Chyba jestem nienormalna
:D.
Choć mój mąż twierdzi, że dużo
gorzej by było, gdyby wielką frajdę sprawiało mi jedzenie tych
ciasteczek a nie robienie. Co za obrzydliwy pragmatyk. Jemu dużo
większą przyjemność sprawia jedzenie ich. Ciekawe kto tu będzie
olbrzymim pasibrzuchem. Czyżbym się zemściła ? :D.
Moje skojarzenia wariują dalej.
Pamiętacie Diunę i czerwie pustyni? Podobne, prawda?
To nic strasznego. Stworzyciele
dostarczali coś, co było przecież bardzo smaczne, tylko
uzależniające. Czy od tych ciasteczek można się uzależnić?
Bardziej
wyraziste ślimaczki zawdzięczam dwóm Basiom. Jedna zachęciła
mnie do nich swoim postem na blogu. Druga na mniammniamie podpowiedziała, że zamiast kakao można użyć kawy. To był strzał w dziesiątkę. Ciasteczka wyszły pachnące, lekko wytrawne, bardzo dobre. Piekłam je wieczorem, a jeszcze rano dom rozkosznie pachniał kawą. Coś mi się wydaje, że będą często u nas gościć. Ku rozpaczy czy zadowoleniu pasibrzuchów?
Ślimaczki
kawowe
Składniki:
- 30 dag mąki
- 15 dag cukru
- 1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią
- 2 żółtka
- 20 dag zimnego masła
- 3 łyżki kawy
- 2 łyżki kwaśnej śmietany (użyłam 18 %)
Wymieszać
mąkę, cukier, cukier z wanilią. Nożem wsiekać masło. Dodać
żółtka i energicznie zagnieść ciasto.
Jako
osoba nie lubiąca się przemęczać, robię to oczywiście w
malakserze. Wsypuję do niego sypkie składniki, dodaję masło w
kawałkach, siekam do uzyskania „kaszy”. Następnie dodaję
żółtka i kręcę, aż powstanie coś w rodzaju kuli. Ostatecznie
czasem ją ręcznie króciutko dogniatam.
Ciasto podzielić na
dwie, mniej więcej równe części. Z jednej uformować kulę,
włożyć do plastikowego woreczka i włożyć do lodówki. Do
drugiej dodać kawę i śmietanę. Zagnieść (można ręcznie, można
w malakserze), uformować kulę i włożyć do lodówki. Powinno się
chłodzić około 60 minut, ale może dłużej – tylko wtedy po
wyjęciu z lodówki musi trochę się ogrzać.
Uciąć odpowiednio
duże dwa kawałki folii spożywczej i położyć na stolnicy.
Rozwałkować ciasto na grubość około 2 mm formując prostokąty
(wychodzą o wymiarach mniej więcej 20cmx35cm, folia powinna być
parę centymetrów dłuższa). Jeśli będzie się
bardzo kleić, to wysmarować wałek mąką. Mimo, że masy różnią
się konsystencją, wałkowanie ich nie sprawia dużej trudności.
Gdy udało się już uformować dwa, w miarę równe prostokąty,
należy je złożyć ze sobą, a następnie zdjąć folię z tej
strony, którą wybraliśmy na wewnętrzną. Teraz należy posługując
się folią zwinąć jak najbardziej ścisły wałek rolując wzdłuż
dłuższego boku. Folii oczywiście nie należy zwijać, tylko
pozostawiać na zewnątrz. Naprawdę nie jest to bardzo trudne, tylko
może tak brzmi. Po zwinięciu roladę zawinąć w folię i schłodzić
w lodówce co najmniej 60 minut. Moja czekała do następnego
wieczora.
Nagrzać piekarnik
do 180 stopni. Roladę kroić w plastry mniej więcej grubości 0,5
cm i układać na blasze na papierze do pieczenia bądź macie
silikonowej zachowując mały odstęp. Piec ok. 10 minut. Studzić na
kratce.
Zamiast cukru z prawdziwą wanilią można użyć wanilinowego.
Osobiście jestem przywiązana do stolnicy, ale wałkować można z powodzeniem na stole, na blacie lub czymkolwiek innym ;).
Z
drugimi ciasteczkami była zupełnie inna historia. Od dawna mam w
zamrażarce biały mak. Leży w niej sobie i się nie psuje, ale mnie
kusi, żeby go jakoś wykorzystać i spróbować. Dodaję go czasem
do batonów, ale to jednak nie do końca to. Wszystkie przepisy z
nim, na jakie się natchnęłam, zawierają też migdały, a tych nie
mogę jeść. Pewnie, że i tak bym spróbowała, jednak miałam
ochotę bardziej cieszyć się jedzeniem pierwszego wypieku
białomakowego z prawdziwego zdarzenia. Już przymierzałam się z
duszą na ramieniu do makowca. Nigdy wcześniej go nie piekłam i mnie przerażał ;). Coraz bardziej oswajałam się z
myślą o wyzwaniu makowcowym, kiedy znalazłam makowczyki. Prawda,
że piękne? Zachwyciły mnie ogromnie swoim wyglądem, a poza tym
trzeba je rolować zupełnie, jak ślimaczki kawowe, a to mnie bawi.
Makowiec będzie musiał poczekać na lepsze czasy :). Upiekłam z
białego maku makowczyki. Niestety nie tak śliczne, jak ich
protoplastki. Trochę pozmieniałam przepis i coś się obawiam, że
wymaga jednak dopracowania z uwagi na wygląd. Na szczęście wyszły
bardzo smaczne.
Makowczyki
z białego maku
Składniki:
- 200 g mąki
- 40 g cukru
- 30 g słodkiego mleka skondensowanego
- 30 g miodu
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 75 g zimnego masła
- 1 żółtko
- 1 i ½ łyżki kawy Inki
Do
masy makowej dodatkowo:
- 50 g zmielonego trzykrotnie maku
- 25 g orzechów włoskich
- 25 g rodzynek
Rodzynki
zalać wrzątkiem, odstawić na 5 minut. Odcedzić. Drobno posiekać.
Orzechy również drobno posiekać.
W misce (bądź
malakserze) wymieszać mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Dodać
masło, posiekać. Dodać mleko, miód i żółtko. Zagnieść
ciasto. Podzielić na dwie części: mniejszą o wadze 100 g i
większą, z której uformować kulę i odłożyć na bok zawiniętą
w folię.
Mak,
orzechy i rodzynki wymieszać z mniejszym kawałkiem ciasta na
jednolitą masę. Mi wyszła o dość rzadkiej konsystencji. Na pewno
nie takiej, jaką ma ciasto nadające się do wałkowania.
Odciąć
dość duży kawałek folii spożywczej (mniej więcej długości 40
cm). Większy kawałek ciasta rozwałkować na prostokąt o wymiarach
ok. 20cmx35cm o grubości 1-2 mm. Na nim rozsmarować nożem masę z
makiem. Posługując się folią zwinąć ciasny rulon. Zawinąć w
folię i włożyć na parę godzin do lodówki (lub na 10 minut do
zamrażarki).
Nagrzać
piekarnik do 175 stopni (165 z termoobiegiem).
Roladę kroić w
plastry mniej więcej grubości 0,5 cm i układać na blasze na
papierze do pieczenia bądź macie silikonowej zachowując mały
odstęp. Piec ok. 10 minut. Studzić na kratce.
Składniki na ok. 150 g zmielonego maku:
- 1/2 (125 ml) szklanki mleka
- 1/2 (125 ml) szklanki wody
- 1/2 (125 ml) szklanki maku
piękne te ciasteczka!!bardzo ciekawe patery!
OdpowiedzUsuńzgadzam się te małe szczęścia i umiejętność sprawiania sobie drobnych przyjemności, są bardzo ważne. Twoje ślimaczki są cudowne :)
OdpowiedzUsuńJestem po obiedzie, ale na te kawowe ślimaczki to bym się rzucił od razu! :)
OdpowiedzUsuńAż ślinka leci. Tarzynko, super zachęta. :)
OdpowiedzUsuńperfekcyjne;))
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają te kawowe.
OdpowiedzUsuńTakie równe - idealne!
pozdrawiam
Piękne są te ślimaczki. często piekę takie ciastka, ale moje nie są takie ładne:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Wam się ślimaczki-wiatraczki podobają. Wcale nie są trudne do zrobienia, a bardzo smaczne. Szczególnie te kawowe są warte grzechu ;).
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam Korniku, Twoje też na pewno są fajne. Mi zazwyczaj wychodzi wszystko lepsze w smaku niż w wyglądzie. Może dlatego, że bawi mnie to zwijanie, to się też nadspodziewanie udaje ;). No i oczywiście do zdjęć wybrałam najładniejsze :D.
OdpowiedzUsuńA jak to sie stalo, ze ja nic nie wiedzialam o blogu??? I ze dopeiro dzis na Mniamie zobaczylam podpis w sygnaturce?!? Od dzis bedziesz wiec o jedna czytelniczke wiecej :)
OdpowiedzUsuńUsciski!
I komplementow moc dla tych cudnych slimaczkow :)
Bea, ja tez sie dopiero niedawno dowiedzialam. Swietny blog i wspaniale slimaczki. Musza byc smaczne :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTwoje ślimaczki są perfekcyjnie okrągłe, moje niestety nie były takie piękne, ale najważniejsze że są smaczne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
schrupałabym te ciasteczka!
OdpowiedzUsuńdziękuję za wzięcie udziału w mojej akcji i zapraszam do przeczytania podsumowania :) http://zielenina.blogspot.com/2012/01/podsumowanie-akcji-wegetarianskie.html
OdpowiedzUsuńLejecie miód na moje serce, tyle zachwytów :)
OdpowiedzUsuńZielenino, z wielką przyjemnością wzięłam udział w Twojej akcji. Bardzo fajny pomysł z blogiem świątecznym.