Miałam o nich napisać już dawno. Bo są absolutnie zachwycające. Idealne. Łatwe, proste i przyjemne. Piekłam je z pięć czy sześć razy, żeby im zrobić zdjęcia i... światło było nie takie, czasu nie miałam lub pomysłu na opowieść na fotografii. I jakoś tak się zjadały dużo szybciej niż ja się
zebrałam. Tak było zimą, gdy hoduje się tłuszczyk i z braku sezonowych produktów wykorzystuje te, co są dostępne cały rok.
Teraz już wiosna w pełni kusi szparagami i rabarbarem, rodzime truskawki też już są (pierwsze jadłam, drogie jeszcze, więc niedużo, ale jakie pyszne!). I jak tu pisać o czekoladzie i kokosie?
Jednak napiszę. Też dlatego, że przepis rewelacyjny i warto się nim podzielić. Szkoda, żebym zapomniała go tu zamieścić ;).
Czekoladowe kokosanki
- 5 białek (ze średnich jajek)
- 9 łyżek cukru (ok. 130 g)
- 1 łyżka cukru z wanilią
- 200 g wiórków kokosowych
- 100 g gorzkiej czekolady
Do garnka wlać wodę tak, aby postawiona na nim miska jej nie dotykała. Zagotować i zmniejszyć ogień. Ustawić miskę (używam metalowej), wsypać cukier, wiórki i wlać białka. Zamieszać, wsypać startą czekoladę. Mieszać do uzyskania gęstej, jednolitej masy. Odstawić do ostygnięcia.
Piekarnik rozgrzać do 170 stopni (z termoobiegiem, bez do 180).
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia (bądź matą silikonową) i łyżką układać na niej porcje masy (można też włożyć do rękawa i fantazyjnie wyciskać). Piec ok. 12-16 minut do lekkiego przyrumienienia. Studzić na kratce.
Wyszło mi 50 czekoladowych kokosanek.
Czekoladę można pracowicie ścierać na tarce, ale można też połamać na kawałki i zmiksować w takim kubku z nożem.
Piekłam te kokosanki wiele razy. Wychodziły prawie zawsze rewelacyjne. Prawie czyni różnicę. Otóż raz masa była jakby za sucha, nie do końca się sklejała. Ciasteczka też wyszły trochę za suche. Smaczne, ale tylko poprawne. Teraz, gdyby mi się zdarzyła taka sytuacja, dodałabym jeszcze jedno białko.
Czekoladowe kokosanki świetnie się nadają, by zabrać je na piknik i upiec dla mamy:
Chowam przepis na czas zimowego hodowania tłuszczu. Ej, Kaśka, może pobiegamy po naszych lasach, bom się spasła jak wieprz ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie spektakularne! I mozna pozbyc sie bialek zalegajacych zamrazarke w ilosciach przemyslowych...
OdpowiedzUsuń:)
Bardzo mi milo, ze bierzesz udzial w akcji mamowej na Mikserze.
Kasia
www.lejdi-of-the-house.bloog.pl
bardzo fajny pomysł! i kokos, i czekolada... pycha!
OdpowiedzUsuń