Przygotowuje się do nocy Kupały. Nie, nie robi wianka z ziół, nie wstawia do niego świeczki i nie zamierza puszczać na wodę. Jeszcze nie. Nie w tym roku. Jeszcze mąż może zaczekać. Aż spotka tego, w którym się zakocha. Aż będzie pewna, że to ten...
A może już tego męża ma? Tego, który ją kocha nad życie. I szanuje. On wie, że w tę noc nie jest dla niego...
Przygotowuje się do nocy Kupały. Gromadzi korzenie, słodki miód. Spirytus.
Idzie się kąpać. Zanurza do wody z pianą. Wszak to noc wody.
Wkłada na gołe ciało suknię. Tę ulubioną, powłóczystą, delikatnie ją otulającą. W ogrodzie blask księżyca. Wszak to także jego noc.
Idzie zebrać orzechy. Zielone. Płaczące ciemnym sokiem, który trudno zmyć. Dorodne. To noc urodzaju.
W swojej kuchni zapala świeczkę. Noc ognia. Miękki płomień uprzytulnia mrok. Jest bezpiecznie i miło. Będzie nalewka. Magiczna nalewka czarownic. Ta, która ją robi, wie. Jest w niej mądrość. Dobra mądrość. Źli ludzie mówią o takich wiedźma, czarownica. Ale nie myślmy o złych ludziach, którzy boją się nalewek i ziół, a jeszcze bardziej kobiet je robiących.
Już. Trzeba odstawić słój na okno. Rano zajrzy do niego słońce. Wszak to także jego noc.
Magiczna nalewka czarownic
składniki:
- 13 zielonych orzechów
- 10 ml miodu
- 10 g cukru (może być biały, może być trzcinowy)
- 2 laski cynamonu
- 0,25 gałki muszkatołowej
- 0,5 l spirytusu
- 0,25 l wódki
Orzechy umyć i pokroić w plastry (albo w inne nieduże kawałki). Koniecznie w rękawiczkach, strasznie brudzą. Wrzucić je do słoja. Dodać cynamon, startą gałkę i miód. Zalać wymieszanym spirytusem z wódką. Zamknąć, odstawić w nasłonecznionym miejscu na 6 tygodni. Co parę dni wstrząsać słojem, by miód się rozpuścił. Po tym czasie zlać nalewkę wyrzucając orzechy.
Zagotować cukier w małej ilości wody. Gdy ostygnie, przecedzić przez sitko wyłożone gazą. Wlać do nalewki. Odstawić na kolejne 6 tygodni.
Przecedzić powstałą nalewkę starając się, by osad się do niej nie dostał. Wlać najlepiej do ciemnych butelek. Odstawić na co najmniej 3 miesiące (w ciemne miejsce, w tej chwili nalewka nie lubi już słońca).
Nalewka zrobiona. To nie do końca prawda, że ta noc nie jest dla męża. Wszak to noc płodności, radości i miłości. Zrzuca sukienkę, wślizguje się do wygrzanego łóżka. Nalewkę będą próbować później... ;)

To oczywiście opowieść, bajka. Wymyślona. Jak w wielu opowieściach, trochę prawdziwych rzeczy w niej jest. Nie trzeba jej robić dokładnie w noc Kupały czy w noc świętojańską. Jednak dzięki nazwie i nawiązujecemu do niej zaleceniu, żeby właśnie w tę noc robić nalewkę, łatwiej zapamiętać, że orzechy są właśnie teraz najlepsze. Już spore, ale w środku jeszcze nie zdrewniałe, dają się pokroić. Taki stan trwa parę tygodni. W moich okolicach w tym roku właściwie jeszcze są za małe, myślę, że można z tydzień lub dwa poczekać. Ale już o nich pamiętam, bo wszak to magiczna nalewka czarownic związana z nocą świętojańską ;). Kiedyś robiłam tę nalewkę w połowie lipca i jeszcze dało się pokroić orzechy, choć przyszło mi to z trudem. Nalewka wyszła jak zwykle bardzo dobra, problem był tylko z krojeniem.
13 też się kojarzy z czarownicami, prawda? Myślę, że stąd ta liczba orzechów. Nie robimy lekarstwa (choć akurat ta nalewka, jak każda z orzechów włoskich, świetnie się sprawdza w dolegliwościach żołądkowych), nie trzeba się jej sztywno trzymać. 12 dużych czy 14 małych będzie też dobrą ilością.
Dobra jest z miodem lipowym, dobra z gryczanym. Myślę, że z innym też wyszła by pyszna.
3 miesiące może się przedłużyć. Jak długo stoi (tylko koniecznie w ciemnym miejscu), robi się jeszcze lepsza.
Przepis znalazłam bardzo dawno (z kilkanaście lat temu) na jakimś forum. Teraz już nie jestem w stanie go znaleźć. Pewnie nawet nie było do końca kulinarne. Wypróbowałam i powtarzam. Przepis jest tego wart.