Bywam. Niestety. Rzadko (oby coraz rzadziej). W strasznie smutnym miejscu. W którym się bywa, bo jest się chorym. Na ciało. Ale i na duszę. Bo nie wiem, jak trzeba być silnym, żeby przy chorobach nowotworowych nie chorować choć troszeczkę na duszę. Żeby strach nie sączył toksycznego jadu. Choremu i rodzinie.
Bywam i coraz sprawniej sobie radzę. Unikam dużych kolejek. Długiego czekania (nauczyłam się, że czekanie na wizytę trwające krócej niż trzy godziny jest właściwie pomijalne). Wiem, jak ustawić sobie badania, by się nie naczekać, by poznać najszybciej jak można wynik, by wszystko poszło w miarę sprawnie.
I jestem coraz bardziej przerażona. Swoją akceptacją systemu, przystosowaniem się do niego. Tym, że nie krzyczę, że to wszystko jest nieludzkie.
A przecież ja właściwie jestem zdrowa. Mi jest łatwo. Ten strach toksyczny i zatruwający mam malutki i głęboko zakopany. Przysypany postanowieniem, że nie wolno martwić się na zapas. Tylko strasznie mi smutno, gdy słyszę rozmowę pani, która dopiero zaczyna potyczki z systemem, że ma już dość, że się podda, że już woli po prostu chorować niż to znosić. Tylko gdzieś pod powieką plącze mi się łza, gdy mówię starszemu, miłemu panu, że trzeba łapać chwile, gdy tłumaczy mi, że żona coraz gorzej funkcjonuje, że mózg już nie ten, że zamyka się w swoim świecie. Bo co ja mu mogłam powiedzieć...?
Łapać chwile. Dawać sobie odrobinę słoneczek. Dopieszczać się uśmiechem. Żartem. Cieszyć małymi szczęściami. Lodami na patyku robionymi z córeczką...
Lody miodowo - jagodowe
składniki:
- 250 g mascarpone
- 100 g miodu
- 5 łyżek (75 ml) czarnych jagód
100 g miodu to ok. 1/4 słoika dżemowego. Użyłam lipowego, ale dobre też będą z wielokwiatowego, akacjowego czy faceliowego. Jeśli jest skrystalizowany i twardy, należy go trochę rozpuścić w kąpieli wodnej (naczynie z miodem wkładamy do naczynia z gorącą wodą i mieszamy). Nie musi być lejący (nie należy miodu podgrzewać do temperatury wyższej niż 40 - 50 stopni, bo traci swoje dobre właściwości), ważne by dał się rozmieszać z mascarpone. Z tej proporcji wyszło mi 6 lodów. Pysznych, kremowych, godnych polecenia, do powtarzania choć nieidealnych. To dobrze, mogę dalej eksperymentować zmieniając proporcje i składniki. Mam pretekst by zrobić kolejne :).
Wcale nie trzeba mieć foremek do lodów. Można je też zrobić na przykład w plastikowych pojemniczkach po jogurtach i jako trzymadło włożyć plastikowe łyżeczki. Lepiej nie metalowe, bo dotykanie zamrożonych nie należy do przyjemności.
www.anielskieprzysmaki.pl-polecam różnego rodzaju miody
OdpowiedzUsuńa mojego ukochanego faceliowego nie ma. Szkoda.
Usuńniestety masz rację, nie doceniamy codziennych drobnostek , które tworzą nasze życie . A przecież to nas nic nie kosztuje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDocenianie codziennych drobnostek wcale nie jest łatwe, ale daje dużo radości. Uczę się go. Pozdrawiam i miło, że znowu do mnie zajrzałaś :).
UsuńTarzynko- mam nadzieję, że będziesz tam coraz rzadziej...Trudne to sytuacje i trzeba sobie z nimi radzić...widzę, że wypracowujesz sobie dystans...choć to bardzo trudne :) A propos chwytania chwili...czytałam wczoraj ten artykuł
OdpowiedzUsuńhttp://www.manager-mlm.pl/5-rzeczy-ktorych-ludzie-zaluja-w-chwili-smierci/#more-1474
Lody piękne , dwukolorowe , zrobione w towarzystwie swojego dziecka z pewnością smakują wyjątkowo :) pozdrawiam M.
Też czytałam ten artykuł. Widać podobne rzeczy nas przyciągają.
UsuńA co do radzenia sobie z sytuacją: dla mnie coraz bardziej staje się czasem przeszłym. Natomiast mam inny problem: coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że budzi we mnie sprzeciw nieludzkość systemu. I przyznam się, że nie mam pomysłu, co trzeba by zrobić, by choć trochę go zmienić.
Sama zresztą wiesz, jak to jest borykać się ze służbą zdrowia. Ech.
lody jagodowe <3
OdpowiedzUsuńps: dziękuję za udział w jagodowo nam5!
Cała przyjemność po mojej stronie. Uwielbiam jagody :).
UsuńCała przyjemność po mojej stronie. Niestety z powodów wakacyjnych nie będę mogła wziąć udziału w konkursie :(.
OdpowiedzUsuń