Najpyszniejsza była z suszonym/kandyzowanym agrestem. W latach osiemdziesiątych zeszłego wieku, w czasach takich niedoborów, że rodzynki były rarytasem trudnym do zdobycia za sensowne pieniądze, dużo taniej i łatwiej było kupić suszony agrest. Spore, słodkie i kwaskowate, wilgotne kulki w cieście drożdżowym. Jakie to było dobre!!!
Koniecznie polana mlecznym lukrem. To, co spłynęło ukradkiem zbierało się palcem, gdy mama nie widziała i podjadało. Całkiem niehigienicznie. Ale ciasto drożdżowe z tym lukrem - pychota. Bez niego byłoby dużo, dużo gorsze.
Wspomnienie z dzieciństwa, które prawie jestem w stanie odtworzyć. Puchata, pyszna, świąteczna babka drożdżowa, którą piekła moja mama.
Tylko suszony agrest jest praktycznie niedostępny :(. Cóż, muszę zadowolić się rodzynkami.
Babka drożdżowa
- 3 szklanki mąki
- 1 szklanka mleka
- 3/4 szklanki cukru
- 15 dag masła + trochę do wysmarowania formy
- 5 dag świeżych drożdży
- 5 jaj (najlepiej z wolnego wybiegu)
- 10 dag rodzynek
- szczypta soli
- lukier:
- 200 g cukru pudru
- ok. 50 ml mleka
Umyć rodzynki, dodać 1-2 łyżki mąki i wymieszać.
Jajka umyć, oddzielić żółtka od białek. Do żółtek dodać cukier i szczyptę soli. Utrzeć do uzyskania puszytej masy.
Masło stopić i przestudzić (nie może być gorące).
Do sporej miski przesiać mąkę, dodać rozczyn, utarte żółtka i roztopione masło. Wyrobić elastyczne, odchodzące od ścianek miski ciasto. Uformować kulę, ułożyć w misce, przykryć ściereczką, zostawić do wyrośnięcia. Ubić pianę z białek. Gdy ciasto podwoi swoją objętość dodać, pianę i obtoczone w mące rodzynki, wymieszać. Formę wysmarować masłem, włożyć ciasto. Powinno zająć mniej więcej połowę wysokości. Poczekać aż ponownie wyrośnie.
Piekarnik rozgrzać do 165 stopni (jeśli z termoobiegiem) lub 180 stopni (gdy bez). Wyrośnięte ciasto wstawić do rozgrzanego piekarnika. Piec ok. 50 minut. Patyczek włożony do ciasta powinien być suchy. Wystudzić na kratce (lub nie). Polukrować.
Lukier: dokładnie wymieszać cukier z mlekiem do uzyskania lejącej, ale jednak dość gęstej masy. Nałożyć na ciasto. Lukrować można (tak jak to robi moja mama) też gorącą babkę. Gorzej wygląda, ale wg. mnie jest smaczniejsza. Jak lukier jest jeszcze mokry, to można babkę ozdobić np. skórką pomarańczową tak, jak na zdjęciu. Skórkę można też dodać do środka ciasta, chyba że ma się uczulone dzieci i im się tego nie robi :).
Piekłam różne babki drożdżowe. Wypróbowywałam różne przepisy. Ten jest całkiem prosty (jak na przepis na babkę drożdżową), a ciasto wychodzi pyszne. Sądzę, że najlepszy. Wcale nie dlatego, że kojarzy mi się z dzieciństwem ;).
Piękna baba. U mnie rośnie agrest, zasuszę dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńHa, na Ciebie można liczyć :). A umiesz suszyć agrest? Chyba go najpierw trzeba w jakimś syropie zanurzyć, tak sobie myślę :).
UsuńPiękna baba :) bardzo lubię drożdżowe wersje, agrestu suszonego nigdy nie jadłam...a szkoda :) pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńAgrest suszony jest pyszny. Przynajmniej w moich wspomnieniach :). Pozdrawiam K.
UsuńDorodna babeczka :) chętnie bym zjadła!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPierwszy raz w życiu piekłam babę! Wyszła rewelacyjna! Dzięki za przepis.
OdpowiedzUsuńCieszę się Marysiu, że upiekłaś, wyszła, smakowała i jeszcze do tego o tym napisałaś. Nawet bardzo się cieszę!
UsuńPiękna baba! dziękuję za dołączenie di listy "Na zakwasie i nba drożdzach"
OdpowiedzUsuńWisło, cała przyjemność po mojej stronie. Jestem fanką Twojej listy i (jeśli nie śpię zimowo).przynajmniej z jednym przepisem staram się w niej uczestniczyć.
Usuń