Ciasteczka są pyszne. Akurat jest czas, by zrobić je na święta. Zdążą poleżeć i nabrać smaku, a nie zdążą się zepsuć. Co roku eksperymentuję poszukując pierniczka idealnego. Jeszcze takiego nie znalazłam, choć wiele było wspaniałych. To jedne z nich.
Nadziewane pierniczki
Pierniczki: - 1/2 kg mąki
- 4 żółtka
- 2 białka
- 3/4 szklanki cukru
- 3 łyżki kakao (można zastąpić kawą inką - to wersja dla uczuleniowców kakaowych)
- 100 ml śmietany 18%
- 1 i 1/2 łyżeczki sody
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1/2 łyżeczki mielonych goździków (można utłuc w moździerzu albo młotkiem w ściereczce na desce)
- 1/4 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- 1/4 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
- 1/4 łyżeczki mielonego pieprzu
- 125 g masła
- 200 g miodu
- 225 g marcepanu
- 1/4 szklanki cukru
- 2 żółtka
- 1/3 szklanki mąki
- 1 łyżka mleka
- 1 łyżka soku z pomarańczy
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżeczka ekstraktu z migdałów (niekoniecznie)
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 1 i 1/2 łyżki koniaku
Miód zagotować z przyprawami. Włożyć masło i poczekać, aby się rozpuściło (można czasem pomieszać). Zostawić do wystygnięcia.
Do śmietany (powinna mieć temperaturę pokojową) dodać sodę i wymieszać - trzeba to robić w sporym naczyniu, bo zwiększa swoją objętość.
Ubić pianę z białek. Ubijając dodać cukier i żółtka (po jednym).
Teraz mieszanie: Najpierw mąkę z kakao, dodać do nich jajka z cukrem, miód z przyprawami i masłem, a na końcu śmietanę z sodą. Ma powstać jednolita, dość rzadka masa. Trzeba ją zostawić w chłodnym miejscu na 24 godziny, aż zgęstnieje.
Rozwałkowywać podsypując mąką na grubość 2-3 mm. Wycinać pierniczki. Na jednym układać trochę nadzienia, przykrywać drugim, przyciskać naokoło, żeby się skleiły.
Tym razem wykrawałam okręgiem o średnicy 8 cm (moczyłam w mące, bo ciasto się lepiło) i wkładałam kopiastą łyżeczkę nadzienia. Starałam się podsypywać mąką od spodu, żeby mi się ciasto do stolnicy nie przyklejało, a mniej od góry. Potem tą górą do siebie składałam kółka, żeby się zlepiły. Wyszły, jak widać na zdjęciach nie najmniejsze - trzeba je chyba będzie kroić na kawałki ;).
Widać, że tym razem zapomniałam o lukrze? Żałuję. Zjadłam tego rozkrojonego pierniczka ze zdjęcia i naprawdę byłby lepszy polukrowany. Może jeszcze spróbuję nadrobić, choć są dużo lepsze efekty, gdy robi się to na gorąco.
Nadzienie:
Marcepan rozetrzeć z cukrem. Dodać pozostałe składniki i dobrze wymieszać.
Tradycyjnie robię to malakserem.
Lukier:
Cukier utrzeć z koniakiem. Jeśli za gęsty, dodać więcej alkoholu, jeśli za rzadki - cukru.
Warianty:
Można oczywiście eksperymentować z innymi nadzieniami i lukrami. Mi się jeszcze sprawdziły takie połączenia:
Marcepan rozetrzeć z cukrem. Dodać pozostałe składniki i dobrze wymieszać.
Tradycyjnie robię to malakserem.
Lukier:
Cukier utrzeć z koniakiem. Jeśli za gęsty, dodać więcej alkoholu, jeśli za rzadki - cukru.
Warianty:
Można oczywiście eksperymentować z innymi nadzieniami i lukrami. Mi się jeszcze sprawdziły takie połączenia:
- powidła śliwkowe i polewa czekoladowa
- dżem morelowy i lukier z koniakiem
- dżem z czarnej porzeczki i lukier z arakiem
Pierniczki Kaeru uwielbiam zarówno z marcepanem jak i z konfiturą z płatków róż. Z tym, że ja je lukruję jak są już zimne.
OdpowiedzUsuńTo jest jeszcze dla mnie nadzieja z lukrem ;). Nie wpadłam na pomysł konfitury z płatków róż - rzeczywiście pewnie pierniczki z nią są pyszne. Myślę, że dobrze by też smakowało nadzienie mieszane: marcepan i konfitura różana. I może polewa z gorzkiej czekolady... Rozmarzyłam się smakowicie ;).
OdpowiedzUsuń