Jest pyszny. Łatwo go zrobić. Nie wymaga dużo trudu, ot wlewa się, wsypuje, miesza łyżką i czeka. Chyba najbardziej pracochłonne jest pokrojenie oliwek.
Wcale tych oliwek na szczęście nie trzeba kroić. Równie dobrze można posypać go czymś innym.
Przepis podpatrzyłam u Eposki.
Chleb śródziemnomorski
Składniki:
- 50 g drożdży
- 1 szklanka otrębów
- 1/2 szklanki płatków owsianych
- 1/2 szklanki siemienia lnianego
- 1/2 szklanki słonecznika
- 1/2 szklanki pestek dyni
- 2 i 1/2 szklanki ciepłej wody
- 2 - 2 i 1/2 szklanki mąki pszennej
- 1 łyżeczka soli
- 2 łyżki oliwy
- ew. tymianek lub oregano
- pokrojone w plasterki czarne oliwki
Dygresja pierwsza: wody musi być tyle, aby ziarna tworzyły paciaję luźno spływającą z łyżki. Jak jest jej trochę za dużo, to trudno. Najwyżej trzeba będzie dosypać więcej mąki. Chleb i tak się uda. Jak za mało, to oczywiście trzeba dolać wody i zamieszać.
Dosypać 2 szklanki mąki i sól. Rozmieszać. Jeśli masa jest już gęsta (ma być klejąca, trzymać się łyżki i powoli spadać), ale na pewno nie ma konsystencji np. ciasta na pierogi - nie da się z niej uformować bochenka, to pomieszać ok. 2 minut. Przykryć ściereczką, albo na miskę nałożyć torbę foliową i odstawić do wyrośnięcia. Ma mniej więcej podwoić swoją objętość.
Dygresja druga: każda mąka zachowuje się trochę inaczej i być może trzeba jej dosypać więcej. Jeśli ciasto jest za gęste, można dolać wody.
Jak ciasto rośnie (robi to szybko), to można pokroić oliwki. Po pół godzinie sprawdzić. Jeśli już, to włączyć piekarnik na 180 stopni. Dwie keksówki wyłożyć papierem do pieczenia i wylać masę do mniej więcej 2/3 ich wysokości. Wilgotną ręką (albo łyżką, albo łopatką) wyrównać wierzch trochę przyciskając. Ułożyć oliwki albo posypać ziołami lub ziarnami. Odstawić, żeby wyrosło.
Dygresja trzecia: żeby papier trzymał się foremek, można je lekko posmarować olejem. Nie robię tego, bo nie lubię zmywać.
Wyrośnięte chleby włożyć do nagrzanego piekarnika. Piec ok. 40 minut. Po 35 można wyjąć z foremek i włożyć jeszcze na chwilę. Skórka chlebów zyskuje wtedy na chrupkości. Przed wyjęciem lekko puknąć od spodu - jeśli wydają głuchy odgłos, są już upieczone. Jeśli nie, to jeszcze trochę podpiec. Studzić na kratce.
Dygresja czwarta: na kratce, czyli na czymś co zapewni cyrkulację powietrza od spodu. Takie studzenie bardzo poprawia jakość wypieków. Może to być również ażurowa podstawka pod gorące lub ostatecznie można oprzeć z jednej strony chleb na desce.
Pałaszować ze smakiem. Właściwie sam w sobie też jest dobry.
Mieszać można łyżką niekoniecznie drewnianą. Gdzieś mam zakodowane, że metal i drożdże to nie do końca dobre połączenie, ale skąd we mnie to przekonanie, nie wiem.
Woda nie powinna być chlorowana. Jeśli takiej używacie, to należy ją przegotować i wystudzić. Można użyć mineralnej, oligoceńskiej albo z własnej studni.
Piekłam w foremkach o wymiarach w centymetrach: 21,6x11,4x6,35 i 23,5x13,3x7. Trochę w tę, trochę we wtę nie zaszkodzi.
Piekłam w foremkach o wymiarach w centymetrach: 21,6x11,4x6,35 i 23,5x13,3x7. Trochę w tę, trochę we wtę nie zaszkodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz