Zazwyczaj zostają białka. Na przykład jak robię krajankę z marcepanem (zazwyczaj z paru porcji, co najmniej z dwóch, to i tych białek robi się więcej). Albo jakieś kruche. Albo jeszcze coś innego. Wtedy mam kłopot. Bo przecież nie wyrzucę.
Mogę zamrozić. Wkładam po dwa, trzy do słoiczka po musztardzie, podpisuję ile ich tam jest i mrożę. Mało wygodne. I dużo miejsca zajmuje. W sumie może być.
Jak tych białek mam bardzo dużo, to... wyciągam formę do pieczenia muffinek. Do każdego dołka wkładam torebkę foliową, do niej wlewam 1 białko i wszystko wkładam do zamrażarki. Potem, jak już zamarzną, wyjmuję z formy, wkładam do większego worka w tych torebkach i mam poporcjowane po 1 białku. Pysznie wygodne.
Jak się ma silikonową formę do muffinek, to pewnie nawet torebki nie są potrzebne.
Jak się ma silikonową formę do muffinek, to pewnie nawet torebki nie są potrzebne.
Czasami nie chce mi się mrozić. Czasami chce mi się upiec ciasteczka. W sam raz by wykorzystać białka. Szybkie, łatwe, smaczne. Można je przechowywać w puszce. Na pewno do tygodnia - dłużej nie próbowałam, bo nigdy dłużej się nie uchowały. Właściwie mają jedną wadę. Jak się ich za dużo zje, to zaczyna się mieć oponki. Coraz wyraźniejsze tłuszczowe oponki. Ech...
Ciasteczka kokosowe
Ciasteczka kokosowe
składniki na ok. 2 blachy ciasteczek:
- 3 białka
- 80 g wiórków kokosowych
- 100 g cukru
- 20 g mąki pszennej
- 50 g masła
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni (z termoobiegiem, bez niego do 190).
Masło rozpuścić i odstawić - niech trochę przestygnie.
Białka roztrzepać (można widelcem, można też mikserem) stopniowo dodając cukier. Dodać wiórki i mąkę - wymieszać. Lekko ubijając (mikserem lub widelcem) wlać powoli masło. Wykładać łyżeczką na zimną blachę wyłożoną matą silikonową lub wysmarowaną masłem zachowując odstęp. Podczas pieczenia ciasteczka się rozpływają. Piec ok. 5 minut na złoty kolor.
Nie należy ubijać piany z białek tylko je roztrzepać. Wolę to robić mikserem, bo on sobie miesza, ja powoli dodaję składniki, nawet ręką się nie namacham, a ja leniwa jestem :). Masa wychodzi wprawdzie sztywniejsza niż osiągnięta za pomocą widelca, ale na ciasteczka to specjalnie nie wpływa - i tak się rozpływają podczas pieczenia. Ostatnio upiekłam je w foremkach na minimuffinki nakładając masę do 1/3 wysokości. Fajnie wyszły. Miały bardziej określony kształt niż te nakładane łyżeczką.
Czasem zostają mi żółtka. I naprawdę nie wiem, co z nimi zrobić. Doktor niemiec (znaczy się Alzheimer) zabiera mi wszystkie pomysły. A może to nie on? Może po prostu nie mam ochoty akurat wtedy robić kruchego ciasta czy spaghetti carbonara, bo zostałyby mi białka - i tak w koło Macieju? Podobno żółtka też można zamrozić, tylko trochę gęstnieją. Muszę spróbować.
Całych jajek mrozić nie należy. Też podobno. Uwierzę na słowo :).
Przepis gdzieś znalazłam dawno temu i... zapomniałam gdzie. Chyba na jakimś forum kulinarnym. Odrobinkę go zmodyfikowałam, ale chętnie bym podała linkę do orginalnego. Naprawdę starałam się teraz znaleźć i się nie udało.
To takie ciasteczka na jeden kęs. Zgubne, bo sięga się po następne i następne...
Ach, jeszcze jedno. Przecież nie zawsze zostaje wielokrotność trzech białek. I tu przydaje się matematyka. Przyznam się Wam po cichutku, że przy liczeniu ciągle się mylę. Poza tym łatwiej mnożyć lub dodawać niż dzielić, prawda? Dlatego sobie zapisałam ilość składników, która przypada na jedno białko.
To takie ciasteczka na jeden kęs. Zgubne, bo sięga się po następne i następne...
Ach, jeszcze jedno. Przecież nie zawsze zostaje wielokrotność trzech białek. I tu przydaje się matematyka. Przyznam się Wam po cichutku, że przy liczeniu ciągle się mylę. Poza tym łatwiej mnożyć lub dodawać niż dzielić, prawda? Dlatego sobie zapisałam ilość składników, która przypada na jedno białko.
proporcje na 1 białko:
- 1 białko
- 27 g wiórków kokosowych
- 33 g cukru
- 7 g mąki
- 17 g masła
Jak ktoś nie ma wagi, to też nie szkodzi. Pamiętając, że 1 szklanka to 250 ml, a 1 łyżka to 15 ml, powinien wziąć 1/3 szklanki (4 łyżki) wiórków, 2 i 1/2 łyżki cukru, troszeczkę mniej niż 1 łyżkę mąki (1 łyżka mąki pszennej to 10 g) i troszeczkę więcej niż 1 łyżkę masła (1 łyżka masła to z kolei 15 g). Uff.
Super pomysł z tymi białkami,ja tez mrożę jak mi się zostają ale w torebkę i potem nigdy nie pamiętam ile ich tam jest a te muffinkowe to jest pomysł.Ciasteczka wyglądają zachęcająco więc z pewnością je upiekę bo jestem wielkim fanem kokosa:)
OdpowiedzUsuńJa mrożę w takich foremkach silikonowych do babeczek. Potem przekładam do torebki i mam białkowe babeczki :) Łatwo się je odlicza. A jak już nie mam co z nimi zrobić, to robię torty bezowe. Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńI kokosanki też :D
Takie pojedynczo zamrożone białka ułatwiają życie. Będę musiała spróbować zamrozić w foremkach silikonowych :)
OdpowiedzUsuńWłasie szukałam przepisu a ciasto z białek. Super przepis w przeliczeiu a 1 białko!!!!
OdpowiedzUsuńOstatnia partia właśnie wyjeżdża z piekarnika....a 1/3 wcześniejszych już nie ma - to chyba wszystko jasne, jest smacznie! :-)
OdpowiedzUsuńMoje spłonęły z wierzchu pozostając surowe.. :( To już kolejna moja porażka z tego typu ciasteczkami, poradźcie co robić :( Przepis wydał mi się prosty i myślałam, że może tym razem się uda, niestety. Jestem całkiem początkująca, piekarnik jest stary, gazowy, niezależnie od tego co próbuję zrobić, wypieki praktycznie zawsze przypalone od spodu- gdy wyciągam po czasie podanym w przepisie ciastka/babeczki/ciasta są wciąż surowe, więc wstawiam z powrotem i co parę minut zaglądam.. Do Twojego przepisu dodałam wiórki i rozkruszone migdały, bo zabrakło mi wiórków- czy to mogło być powodem niepowodzenia? Jakieś rady na niewspółpracujący piekarnik?
OdpowiedzUsuńZmienić piekarnik? Rozumiem, że to rozwiązanie nie wchodzi w grę. Dodanie migdałów mogło co najwyżej wpłynąć na smak i to raczej pozytywnie, a nie na problemy z upieczeniem. Przy tych ciasteczkach ważne jest by porcje ciasta były w miarę równe (większe ciastko piecze się dłużej niż mniejsze). Gdybym piekła je w problematycznym piekarniku, to spróbowałabym z małymi porcjami - większa szansa, że środek się dopiecze zanim spali się góra.
UsuńSposobem na przypalanie od spodu jest włożenie dodatkowej blachy na dolny poziom piekarnika. Poza tym spróbowałabym nastawiać mniejszą temperaturę i piec dłużej niż jest podane w przepisie. Spotkałam się też z włożeniem do niewspółpracującego piekarnika gazowego na stałe cegły szamotowej (to taka odporna na temperaturę). Przyznam się, że słuchałam jednym uchem na co ona ma pomagać i nie zapamiętałam. Na pewno szamot zmniejsza bezwładność cieplną (to znaczy jak się nagrzeje, to przy otwieraniu drzwiczek piekarnik się szybko nie wychładza). Skoki temperatury dobrze pieczonym ciasteczkom nie robią. Można też na tę dolną blachę położyć kamień do pizzy. On też jest z szamotu, będzie stabilizował temperaturę i przyda się do pieczenia pizzy i chleba ;). No i jeszcze ostatni pomysł: jak już się trochę góra zaczyna złocić, to zawsze można położyć na wierzch arkusz folii aluminowej - zapobiega przypalaniu. Nie wiem ile te moje pomysły są warte, bo doświadczeń z kiepskim piekarnikiem gazowym nie mam. Mam nadzieję, że wreszcie zaczną Ci się udawać wypieki. Doświadczenie czyni mistrza :). Trzymam kciuki.
Rany, nie spodziewałam się odpowiedzi a co dopiero tak dokładnej! :) Dziękuję bardzo :)
UsuńDruga partia już bardziej się udała- piekłam w niższej i dłużej (w sumie z 20-30 minut a i tak w środku były bladziutkie) przy czym na dwie raty- poziom komplikowania życia bardzo zaawansowany, mianowicie:
ciasteczka wyłożyłam mniejsze niż wcześniej, na wysmarowane masłem naczynia do zapiekania (dwa ), które postawiłam na blachach, jedno wyżej, drugie niżej, po ok 8-10 minutach dolne ciasteczka oddrapałam łopatką i przewróciłam na drugą stronę i zamieniłam miejscami w piekarniku z tymi, co były na górze, po kolejnych 10 minutach wyjęłam te podpieczone z góry i przewróciłam te z dołu (i kolejne ~10 minut w piecu). Totalna desperacja ;)
Właśnie otworzyłam przepis bo piekę je znów (teraz już tylko to będę robić z pozostałymi białkami) i jeszcze raz dziękuję za miłą niespodziankę :)
Piekarnika w najbliższym czasie nie zmienię ale z tym kamieniem to muszę poszukać, poczytać...
Dziękuję i pozdrawiam !
Ps.
Usuńkorzystam z tego przepisu- w połowie, podczas gdy kula ma wyrastać biorę się za Twoje ciasteczka, wprawdzie dopiero powstały malinianki i jestem w trakcie borówianek ale przepis na ciasto uważam za godny polecenia, zwłaszcza, że fantastycznie dopełnia się z Twoim :) można zrobić 2w1 i w pełni wykorzystać czas :)
jeszcze raz pozdrawiam!