Właściwie do wszystkich ideologii podchodzę z dystansem. Kojarzą mi się z tym, że wiedzą lepiej i są impregnowane na argumenty przeciwników. Raczej nie powołują się na badania, tylko na to, że tak po prostu jest, że to przecież oczywiste, to widać. Nie biorę na wiarę. Natomiast mogę się zastanowić. Pomyśleć, czy może jest coś na rzeczy.
Teoria, że gluten wszystkim szkodzi i że należy go wyeliminować z diety, do mnie nie przemawia. Tysiącletnie doświadczenia mówią, że można go jeść. Z drugiej strony w ostatnim czasie rolnictwo rozwija się dużo szybciej niż nasze organizmy przystosowują się do nowej żywności, nie wszystkie rośliny są tymi samymi roślinami co kiedyś, mimo, że tak samo się nazywają. Żywności umiemy uzyskać coraz więcej, w dodatku tak się z nią obchodzić, że szybko się nie psuje, mimo, że kiedyś było to dla ludzkości zmorą. Coś za coś - nie psuje się, ale środki do niej dodawane być może nam szkodzą. Może nie od razu, może w dłuższym czasie. Może nie wszystkie tylko niektóre. Mimo badań mam wrażenie, że tak naprawdę jest mnóstwo pytań, na które nie znamy odpowiedzi.
To, że otyłość staje się plagą społeczeństw rozwiniętych, jest faktem. Natomiast wcale nie jest do końca pewne dlaczego. Tak naprawdę odpowiedź jest pewnie złożona i do końca nie wiemy, dlaczego tak się dzieje. Jedna z teorii głosi, że może nasz (ludzkości) metabolizm głupieje i nie jest w stanie poradzić sobie z nowego rodzaju jedzeniem. Gdy przeczytałam u Patyski na blogu o mące orkiszowej dla której rozstała się z pszeniczną, pomyślałam: może coś w tym jest. Może to właśnie malutki dowód na potwierdzenie tej teorii?
Dowód nie dowód, badań nie robiłam, ale natchnęło mnie. Upiekłam precle z mąki orkiszowej z dodatkiem miodu. Wyszły pyszne.
Miodowe precle z mąki orkiszowej na żytnim zakwasie
- zaczyn
- 80 g zakwasu żytniego z mąki razowej
- 2 x 150 ml mąki żytniej razowej
- 2 x 150 ml wody
- ciasto
- zaczyn
- 3/4 - 1 szklanka wody
- 4 łyżki miodu
- 1 kg mąki orkiszowej chlebowej (u mnie typ 750) + trochę do podsypywania
- 2 łyżeczki soli
- 1 litr wody
- 1 łyżka sody oczyszczonej
- 1 jajko lub 1 białko pomieszane z 1 łyżką wody (można pominąć)
- sezam do posypania precli
Zakwas wymieszać z 150 ml mąki i 150 ml wody. Wstawić do niewłączonego piekarnika lub do szafki na 8-12 godzin (np. wieczorem). Potem znów wsypać do niego 150 ml mąki i 150 wody, wymieszać (np. rano) i zostawić na ok. 8 godzin na blacie.
Ciasto:
Przelać zaczyn do miski. Dolać do niego 3/4 szklanki wody. Dodać miód. Wymieszać. Wsypać mąkę i sól. Wyrobić dość gęste, elastyczne ciasto. Być może będzie konieczne dodanie większej ilości wody (to zależy od mąki). Włożyć do miski, przykryć ściereczką lub folią spożywczą. Odstawić do wyrośnięcia, by podwoiło swoją objętość. U mnie trwało to ok. 2-3 godzin.
Przełożyć ciasto na posypaną mąką stolnicę. Podzielić na 8 w miarę równych części. Brać każdą część, rozpłaszczać na prostokąt o wymiarach ok. 4 x 25 cm, składając na pół i sklejając robić z niego wałek. Utoczyć go na długość ok. 60 - 70 cm, grubszy na środku, cieńszy na końcach. Uformować precel: zrobić z wałka okrąg, końce raz lub dwa razy (na zdjęciach są dwa) przepleść i podłożyć lekko przylepiając pod spód. Przykryć ściereczką i odstawić na ok. godzinę.
Rozgrzać piekarnik z kamieniem w środku do temperatury 230 stopni Celsjusza.
Przygotować deski mniej więcej wielkość kamienia wyłożone papierem do pieczenia.
W miseczce lekko roztrzepać jajko lub białko z wodą.
W garnku o średnicy trochę większej niż średnica precli (tak, żeby można je było spokojnie wkładać i wyjmować, ale też żeby całe się zanurzyły) zagotować 1 litr wody i dodać 1 łyżkę sody oczyszczonej. Do gotującej się wody wkładać na ok. 30 sekund precla (liczę powoli do 40), wyjmować, kłaść na deskę z papierem, smarować jajkiem i posypywać sezamem.
Zsunąć razem z papierem do rozgrzanego piekarnika na kamień. Piec ok. 15 minut w 230 stopniach. Studzić na kratce.
Uwagi:
- Zaczyn to ciasto podwójnie zakwaszane. Można też zrobić ciasto potrójnie zakwaszane z 80 g zakwasu, 3 x 100 ml mąki i 3 x 100 ml wody.
- Z podanych proporcji wychodzi ok. 2 szklanek zaczynu.
- Ilość wody mnie zaskoczyła, bo ciasto wchłonęło jej naprawdę mało. Piekłam te precle również z mąki pszennej chlebowej i potrzebowałam prawie dwa razy więcej wody.
- Precle wychodzą dość spore. Spokojnie można podzielić ciasto na 10 części i zrobić je mniejsze. Takie mniejsze byłyby wygodniejsze w obsłudze.
- Po uformowaniu precli układam je do rośnięcia na posypanej mąką stolnicy, by się nie przykleiły od spodu.
- Dodatek sody oczyszczonej powoduje, że precle mają piękny brązowy kolor.
- Wyjmowałam je przy użyciu łyżki cedzakowej. Bardzo dobrze się sprawdzała, o ile któryś precel nie wyszedł mi za duży. Wtedy sobie musiałam pomagać czymś jeszcze (np. drewnianą łopatką) i było to o wiele trudniejsze.
- Po wyjęciu z wody układam precle na deskach mniej więcej wielkości kamienia, bo nie mam np. łopaty z której mogłabym je zsunąć do piekarnika.
- Smarowałam precle zarówno całym jajkiem jak i białkiem z wodą. Nie zauważyłam różnicy. I jedno i drugie mi niestety zostało, nie wykorzystałam całego.
- Posypywałam i czarnymi i białym sezamem. Spokojnie można się ograniczyć do jednego z nich.
Mimo, że są pyszne, to wychodzi ich całkiem sporo. Najlepsze są jeszcze lekko ciepłe. Może następnym razem jednak upiekę z połowy porcji?
A pszczół jest coraz mniej.
Niestety.
Pszczółek przyjaciółek uwijających się w pocie czoła, by zapylić kwiaty.
Jeśli możemy pomóc im przetrwać, zróbmy to:
Precli na zakwasie nie może zabraknąć u Wisły:
Łomatko, czuję się winna z tym orkiszem ;D
OdpowiedzUsuńUpiekę takie precle, bo bardzo mi się podobają, tylko muszę dać coś zamiast miodu, bo jeszcze nas trochę uczula, to znaczy mnie nie, ale dzieciaki. Chociaż w wypieku mógłby przejść, chyba spróbuję :)
PS. Kasiu, żebyś Ty wiedziała, ile mamy radości z Twoich zakwasów :)
Nie czuj się winna z orkiszem, bo precle z niego wyszły pyszne :). Zamiast miodu możesz spróbować dać melasę lub cukier dark muskowado. Poza tym miód pewnie miodowi nierówny. Są w nim pyłki kwiatów. Prędzej pewnie uczuli taki, w którym są pyłki na które jesteśmy uczuleni. Choć pewnie nie tylko one są winne. Bardzo, bardzo się cieszę, że zakwasy dostarczają Wam radości :)
UsuńNo dobra, przyznam się, zrobiłam zakwas. Trochę przez Ciebie, a trochę przez piekarnię, w której kupujemy chleb - dosypują siemię do wszystkiego, nawet tam, gdzie nie powinno go być, a ja nie mogę siemienia w postaci ziarenek. I się wkurzyłam, i zrobiłam zakwas, a nawet zużyłam już całą mąkę, jaką miałam w domu i muszę zakupić kolejną, żeby cokolwiek upiec. Ale jest fajnie. Precle też zrobię. :D
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że fajnie :). I wcale nie czuję się winna ;).
Usuń