Kiedyś nie lubiłam miodu. Teraz też nie wyjadam go łyżką ze słoika. Jednak jestem jego fanką. Jego smaku i jego właściwości zdrowotnych. Nie wyobrażam sobie bez niego pierników i pierniczków (choć serce boli, że upieczony traci swe wspaniałe właściwości), pasjami dodaję go do sosów typu winegret, słodzę lody, piekę z nim pieczywo.
Pszczół coraz mniej, a z mojej okolicy zniknęły (mam nadzieję, że nie wszytkie). I to nie dlatego, że giną tak, jak na całej ziemi (przerażające, prawda?). Nie, podobno w moim mieście (choć to przedmieścia, ale administracyjnie to samo, co centrum w tym wypadku) jest prawo, że nie wolno hodować pszczół. Nie rozumiem zupełnie dlaczego. I strasznie mi smutno, że gdy chodzę na spacer, nie widuję już uli. Rzeczywiście zniknęły. Więc może to prawo nie podobno, tylko naprawdę? No cóż, głupota ludzka nie zna granic.
Pszczół coraz mniej. To przerażające. Mam nadzieję, że jednak przetrwają i będą zajmowały swoje bardzo ważne miejsce w przyrodzie. I egoistycznie mam nadzieję, że cały czas będzie miód, który mnóstwa smaku dodaje, nawet jeśli jest stosowany (tak jak w tym przepisie) jako przyprawa.
Pieczona dynia z orzechowym winegretem
- ok. 1 kg dyni
- ok. 1/2 łyżki suszonych listków tymianku
- ew. trochę soli
- winegret
- 1/4 szklanki orzechów włoskich
- 1/2 łyżki miodu
- 1 łyżka musztardy dijon
- 1/4 łyżeczki soli
- 1/2 łyżeczki świeżo mielonego czarnego pieprzu
- 2 łyżki octu winnego (u mnie malinowy)
- 100 ml oliwy
Zwiększyć temperaturę do 180 stopni Celsjusza. Z dyni usunąć miąższ z pestkami, obrać ją ze skóry i pokroić w plastry o grubości ok. 1 cm. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Posypać listkami tymianku. Można trochę posolić. Upiec w piekarniku (trwa to ok. 15 minut).
W malakserze (robocie z nożem) zmiksować orzechy, musztardę, miód, sól i pieprz. Dodać ocet, zmiksować. Miksując stopniowo dodać oliwę. Masa powinna mieć puszystą konsystencję.
Dynię podawać gorącą, obok podać orzechowy winegret.
Piekłam z termoobiegiem. Jeśli go nie używacie można zwiększyć temperaturę pieczenia dyni o 10 stopni lub trochę wydłużyć czas. Orzechy prażyłabym w 150 stopniach.
Nie jestem wielbicielką pieczonej dyni. Wydaje mi się trochę za słodka, trochę za mdła. Jednak w połączeniu z orzechowym winegretem jest rewelacyjna. Mogłabym ją jeść i jeść. I nie tylko ja :).
Przepis na orzechowy winegret podpatrzyłam w książce Avner Laskin "Orzechy". Można go zjeść od razu lub przechowywać w lodówce w zamkniętym słoiku do tygodnia.
U Bei trwa coroczny Festiwal Dyni. To ona "zaraziła" mnie nimi. Jej wspaniałe wpisy spowodowały, że co roku pojawiają się u nas w domu dynie, że nauczyłam się już rozpoznawać parę ich gatunków (choć wymaga to u nas umiejętności śledczych, dynie u sprzedawców to po prostu dynie, co najwyżej rozpoznawane są piżmowe butternuty - różnią się znacznie z wyglądu). Nawet bawi mnie doszukiwanie się informacji, co ja za gatunek mam właściwie w spiżarce :).
Tym razem upiekłam zwykłą pomarańczową dynię kupioną w jakimś dużym sklepie nie śledząc, jak się właściwie nazywa. Jeśli jednak macie butternut (czyli piżmową), to pieczona będzie bardzo dobra.
Super - proste, dobre, zdrowe. A wiesz Kasiu, że podobno po pół roku przechowywania miód traci swoje antybakteryjne właściwości? Ciekawe, czy to prawda. Kocham pszczółki, nawet nie za miód, tylko filozofię życiowa - robią swoje i nikogo się nie czepiają. Za to nienawidzę os: złośliwe, leniwe suki ;)
OdpowiedzUsuńOsy też pewnie jakoś są pożyteczne. Masz z nimi złe doświadczenia, to ich nie lubisz. Ja gorzej reaguję na szerszenie. Cóż, chronimy swoje miejsce na ziemi, więc walczymy z osami i szerszeniami.
UsuńO tym półrocznym miodzie nie wiedziałam. Wiem natomiast, że jak kupię w sklepie taki ślicznie się lejący i nie krystalizujący, to i tak nie ma wartości zdrowotnych.
Ja z dyni robię zupę i wszyscy ją uwielbiamy :) Ostatnio znalazłam przepis w internecie na ciasto zdyni i muszę chyba go wypróbować .
OdpowiedzUsuńCiasta z dyni są najróżniejsze. Ja bardzo lubię rogaliki z ciasta dyniowego. W ogóle dynia do niedawna ludziom się kojarzyła z dżemem o smaku pomarańczowym i nie była doceniana. To się zmienia. A zup dyniowych z mlekiem kokosowym nie lubię, za to połączenie w zupie porów i dyni uważam za genialne :). Już dwie takie (z różnymi dodatkami) gotuję i obie nam bardzo smakują.
Usuńbardzo ciekawy ten sos z orzechami, świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńNiestety nie mój (pomysł), ale rzeczywiście świetny, a sos pyszny
UsuńProblem pszczol jest niestety coraz bardziej alarmujacy... Szkoda, ze ule zniknely z miasta, gdyz w wielu metropoliach jest teraz calkiem odwrotnie : stalo sie to pewna 'moda' (choc nie lubie tego slowa niestety...), by produkowac swoj miod (i nawet go sprzedawac). Moze jeszcze biurokraci zmadrzeja? Oby...
OdpowiedzUsuńWiesz, rolnicy martwia sie tez, gdyz niektore wspolczesne odmiany roslin (np. rzepaku) nie przyciagaja pszczol - wrecz przeciwnie; na niektorych polach pszczoly sie nzupelnie nie pokazuja :( a to nie jest dobry znak.
Ciesze sie, ze moglam 'zarazic Cie' dynia :) A dzis wieczorem mam zamiar zarazic nia jeszcze kilka osob na malych dyniowych warszrtatach (tego slowa tez nie lubie! :D ).
Pozdrawiam serdecznie!
Beo, Ty i warsztaty? Pewnie w dalekiej Szwajcarii. Szkoda, czas bym wygrzebała spod ziemi, by na nich być. Życzę, żeby były udane, w miłej atmosferze i mnóstwem smacznych rzeczy. :D
UsuńTarzynko, to takie pseudo-warsztaty (i jak na razie jednorazowo), gdyz kuchnia przy wynajetej sali nie za duza, wiec to co moge zrobilam wczesniej w domu (zupa, chleb + ciasto) a dwa dania przygotujemy tam wspolnie. Mam nadzieje, ze bedzie smakowac ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie smakować i na pewno będzie fajnie. Rozumiem, że warszataty są kameralnym spotkaniem przy gotowaniu - bardzo takie lubię. Zazdraszczam wieczoru :).
Usuń