Wielkanoc kojarzy mi się z mazurkami. Od zawsze. Najpierw w domu pojawiało się mnóstwo spodów z kruchego ciasta. Potem kolejno wypełniały się smakowitością. Bajecznie udekorowane mazurki czekały na to, by można było je jeść. Karmiły oczy i wystawiały na próbę silną wolę. Potem pokrojone kawałeczki niszczyły misterne dekoracje. Malutkie porcje to coś, co w nich lubiłam. Pierwsze znikały kajmakowy i czekoladowy. Te interesowały mnie najbardziej. Tylko... Wcale nie odpowiadało mi ciasto. Najchętniej zjadałabym same dobre z góry.
Jak zaczęłam robić mazurki, to poszukiwałam ciasta idealnego. Na tyle smacznego, by nie przeszkadzało, a może, nawet było pożądanym dodatkiem. Wreszcie znalazłam:
Kruche ciasto na mazurki
składniki mniej więcej na 2 okrągłe blachy o średnicy 25 cm:
- 250 g mąki tortowej (poznańska 500 też może być) + do podsypywania
- 100 g zimnego masła
- 100 g cukru pudru
- szczypta soli
- 2 jajka średniej wielkości (najlepiej z wolnego wybiegu, czyli z 0 lub 1)
Piekarnik rozgrzać do 170 stopni z termoobiegiem. Z papieru do pieczenia wykroić kształt wielkości foremki + 3 cm. Foremkę wysmarować masłem. Ciasto rozwałkować na grubość 2-3 mm podsypując mąką. Wylepić nim foremkę, obciąć wystające części ciasta. Nakłuć widelcami. Włożyć wykrojony papier i wsypać kuleczki do pieczenia (lub suchą fasolę). Piec ok. 10 minut, wyjąć papier z kulkami i dopiec ciasto ok. 5 minut wyłączywszy termoobieg, aż będzie miało złoty kolor.
Brzmi prosto, ale proste niestety nie jest. Zawsze robię to ciasto w malakserze (a właściwie w dzbanku z nożem do blendera). Wsypuję najpierw mąkę, cukier, sól, wkładam masło i miksuję do uzyskania "kaszy". Dodaję jajka i dalej miksuję aż będzie gładkie. Niestety nie tworzy się kula (jak przy innych ciastach kruchych). Wyciągam ciasto łopatką silikonową, przekadam do torebki foliowej i formuję już w niej przez folię kulę. Ciasto na tym etapie mi się niestety klei. Nie lubię tego, ale jego smak wynagradza mi wszystkie niedogodności :). Dalej postępuję tak, jak w przepisie.
Ciasto całkiem łatwo się wałkuje pod warunkiem, że podsypuje się je mąką i omącza wałek. To mi nasuwa myśl, że może rozwiązaniem by było dosypanie do ciasta więcej mąki, ale tego jeszcze nie próbowałam.
Jeśli piekarnik nie jest wyposażony w funkcję termoobiegu, należy temperaturę zwiększyć do 185 stopni.
Surowe ciasto można przechowywać w lodówce 3 dni. Zamrożone 3 miesiące. Upieczone spokojnie wytrzymuje parę dni.
Przepis znalazłam w książce Michela Roux "Ciasta pikantne i słodkie", którą bardzo lubię. Mało - jestem nią zachwycona. Choć przyznaję, że przepisy w niej zamieszczone, nie są może bardzo proste. Z drugiej strony bardzo trudne też nie :)
W naszym domu królowały drożdżowe ciasta i babki. Mazurek wprowadziłam ja, podpatrując rodzinę męża. Jutro ja będę piekła mazurki:)U nas najlepszy z kajmakiem:)
OdpowiedzUsuńU nas też największym powodzeniem cieszy się z kajmakiem. Mam nadzieję, że zdążę o nim napisać. Będę podpatrywać u Ciebie na blogu, jakie jeszcze się pojawią. Jestem wielbicielką mazurków ;).
UsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń