Popłakała mi się cukinia. Niby wiem, że ma dużo wody w sobie i że to normalne, ale zawsze przykro.
Nie płacz cukinio. Będzie dobrze. W końcu. Jak teraz nie jest, to znaczy, że to jeszcze nie ten koniec. Życie jest długie. ;)
Nigdy nie wygrywam nic w żadnym konkursie. Nic to, nie płaczę. Kto nie ma szczęścia w konkursach, ten ma szczęście w miłości.
Lepiej pójdę pocałować męża. ;) I zrobię mu cukiniową zapiekankę wg. przepisu Tracey Lawson (pozmieniałam tylko troszeczkę, nie miałam Parmiggiano Reggiano :( ).
składniki:
- 2 cukinie
- 1 łyżka oliwy z oliwek extra vergine + 1 łyżeczka do wysmarowania formy
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki natki pietruszki
- sól do smaku
- 50 g świeżo startego Parmiggiano Reggiano (ja użyłam o zgrozo! Goudy)
Piekarnik nagrzać do 200 stopni z termoobiegiem.
Formę posmarować cieniutko oliwą.
Cukinię umyć i pokroić na plastry (lekko ukośnie).
Czosnek obrać i pokroić na cztery części (chyba, że macie bardzo małe ząbki, wtedy weźcie ich więcej i tylko obierzcie).
Na sporej patelni (najlepiej grillowej) rozgrzać oliwę. Wrzucić czosnek i chwilę podsmażać (tak z pół minuty). Ułożyć cukinię. Smażyć na sporym ogniu aż się zezłoci. Odwrócić i chwilę poczekać, żeby druga strona też się usmażyła. Jeśli czosnek zacznie zmieniać kolor, to natychmiast należy go przełożyć do formy do zapiekania. Cukinię po usmażeniu również :). Leciutko posolić (można pominąć), posypać natką i startym serem.
Włożyć do piekarnika na parę minut aż ser się stopi. Podawać i jeść ze smakiem. Pysznie pasują do niej pomidory.
Włożyć do piekarnika na parę minut aż ser się stopi. Podawać i jeść ze smakiem. Pysznie pasują do niej pomidory.
Jako główne danie – porcja dla 2 osób. Jeśli cukiniowa zapiekanka ma być dodatkiem, wystarczy dla 4.
Natką i solą można posypać też na patelni. Zrobiłam tak i wydaje mi się, że jednak wygodniej robić to po przełożeniu do naczynia do zapiekania.
Cukinia wyszła miękka, następnym razem spróbuję pominąć etap smażenia. Po prostu ułożę plastry w wysmarowanej cienko oliwą formie, leciutko posolę, posypię natką i serem i zapiekę. Lubię bardziej chrupiące warzywa, a i zdrowiej będzie.
Natką i solą można posypać też na patelni. Zrobiłam tak i wydaje mi się, że jednak wygodniej robić to po przełożeniu do naczynia do zapiekania.
Cukinia wyszła miękka, następnym razem spróbuję pominąć etap smażenia. Po prostu ułożę plastry w wysmarowanej cienko oliwą formie, leciutko posolę, posypię natką i serem i zapiekę. Lubię bardziej chrupiące warzywa, a i zdrowiej będzie.
Co mówisz cukinio? Że nie masz męża? Patrz: rozmaryn w doniczce taki przystojny i też z Włoch - tak jak Ty...
Może czeka Was życie długie i szczęśliwe w miasteczku długowieczności?
Szczerze? Co za bzdury. Cukinia i rozmaryn raczej nie są długowieczni... Wręcz odwrotnie, cukinia im młodsza, tym lepsza. Najsmaczniejsza taka z nierozwiniętą częścią nasienną.
To łzy szczęścia! Na myśl o tym smażeniu!
OdpowiedzUsuńA tekst... malina :)
Hmm, hmm, hmm, pysznie i jak przyjemnie się czyta;) Dziękuję i Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJej, jak się cieszę, że Wam się podoba i że o tym napisałyście. Przyznam się, że miałam leciutką tremę przed opublikowaniem ;).
OdpowiedzUsuńFajne :) I zdjęcia fajne i tekst o płaczącej cukinii fajny (się wzruszyłam ;)
OdpowiedzUsuń